Diablak – czyli Babia Góra.
Cześć!
Kolejna moja wizyta w górach Beskidu Żywieckiego 🙂 Poprzedni wpis znajdziecie TUTAJ 🙂
Coś jest w Babiej Górze takiego że chce się tam wracać mimo że już ją znam, wiem czego mogę się spodziewać a jednak za każdym razem jest zachwyt i zawsze coś nowego 🙂
Wycieczkę zaczynam w Policznym obok wyciągu narciarskiego
Oraz chaty która miała okazję spłonąć gdy byliśmy tu w zimie tego roku. Jak widać odbudowa idzie całkiem nieźle 😉
Przed wyjściem w góry chciałem odwiedzić sklep i wydawało mi się że jest bliżej – parę kilometrów asfaltem, dwie mocne ulewy po drodze i udało się do sklepu dotrzeć 🙂
Tego dnia nie zapowiadało się zbyt ładnie pogodowo – burza z każdej strony – ale co tam, ide! 🙂
Na szczęście pogoda mnie trochę oszczędziła i nawet pojawiło się słońce. Szlaki takie jak lubię – błoto i ślisko 😀
Chwila wędrówki i jestem przy Markowych Szczawinach. Szybka zupka w bufecie i lecę dalej. Jak widzicie szlaki na Diablak są bardzo wygodne – moim zdaniem za bardzo. Niektóre miejsca – jak szlak niebieski od schroniska – są tak płaskie i utwardzone że idzie się jak po betonie :/ Zdecydowanie wolę bardziej dzikie i naturalne podłoże.
Kilka minut niebieskim i docieram do szlaku żółtego – Perć Akademików – to moje ulubione podejście na Babią 🙂
Tego dnia turystów jak na lekarstwo – w schronie trochę ludzi było ale wyprzedziłem wszystkich i lecę do góry 🙂
Pogoda jak widać w miarę dobra – była do momentu podejścia pod szczyt. Pięknie to wygląda jak stoisz na zboczu i widzisz chmury które wspinają się na szczyt i cię okrążają z każdej strony. I tyle było widoków tego dnia.
Na Babiej jak to w górach – nie do przewidzenia 🙂 Pamiętajcie żeby zawsze ze sobą mieć coś ciepłego na szczycie – mi się przydały czapka, polar, kurtka i rękawiczki – wiało bardzo mocno i po chwili zaczęło padać. Chwilę posiedziałem, zjadłem i lecę na dół 🙂
Taka mała retrospekcja – Diablak w lecie i zimą 🙂
Im niżej tym pogoda się poprawia i temperatura rośnie – nawet słońce się pojawiło 🙂
Następny dzień przywitał mnie bezchmurnym niebem i słońcem.Diablak w całej okazałości woła mnie do siebie 😉
Gorąco mega 🙂
Tym razem czarnym szlakiem przez Szczawiny na Babią 🙂
W schronie ludzi full, omijam więc szybko i lecę na Perć – plan na dziś porobić parę zdjęć sobie 😉
Po drodze sporo ludzi idzie tą samą drogą – będzie chyba tłoczno 🙂
No nie pomyliłem się – ludzi dużo. Kolejka do łańcuchów 🙂 ALe nic to – zdjęcia można sobie porobić 😉
Uciekam stąd bo końca nie widać 😉
Za to naszczycie – mrowisko 🙂 Nawet mszę zorganizowano 😉
Uciekam trochę niżej poleniuchować 🙂
Dziś plan na Małą Babią Górę i i kawałek po granicy 🙂
Udało się znaleźć słupek który w zimie wyglądał na trochę niższy 🙂
Krajobraz też się różni mocno – ciekawe który się Wam bardziej podoba? 😉
Za jakiś czas zrobię wpis z zimowej wyprawy na Diablak 🙂
A tutaj to samo miejsce i trzy różne pory roku – jesień, zima i lato.
Moją ulubioną porą w górach jest zdecydowanie jesień – jest wtedy magicznie kolorowo 🙂
Żegnam się z Diablakiem i pora przemieścić się do Korbielowa 🙂
Zawsze chciałem pobyć w górach i spać w namiocie 🙂 Lato do tego się nadaje znakomicie 🙂 No i taki widok z rana powoduje uśmiech na twarzy 🙂
Ulokowałem się przy Chacie Baców – Karolina ugościła mnie fantastycznymi pierogami 🙂
Rano śniadanko i lecę na szlak 🙂
Na Pilsko przez Halę Miziową dość szybko mi się udaje przejść – hmm niektórzy mówią że ja nie chodzę tylko biegam po górach 😉
Fakt – czasy podane na tabliczkach mogę dzielić na pół – każdy idzie tak jak mu wygodnie 😉
Drugie śniadanko i relaks pełny 🙂
Powrót przez schron na Miziowej – może się uda zejść na zachód słońca 🙂
No niby się udało 😉
Za to nocka trochę niespokojna – trafiła się burza 🙂
Powiem Wam że namiot, góry i pioruny nad głową to bardzo niespokojne doświadczenie 🙂
Ale udało się przetrwać bez strat w ludziach i sprzęcie 😉
Rano pakowanie w lekkim deszczyku, śniadanko i w trasę 🙂
Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie z Karoliną – mówiłem Wam już poprzednio że to bardzo pozytywna osoba która opiekuje się Chatą Baców – jak kiedyś tu traficie to przekażcie pozdrowienia od Karpia i skosztujcie pierogów – są wyśmienite 😉
Czas odwiedzić Katowice 🙂
Nikiszowiec – fajne miejsce ze starymi budynkami 🙂
No i Centrum Kultury z halą Spodek – punkt obowiązkowy wizyty w Katowicach 🙂
No i to tyle z tej krótkiej wyprawy na południe 🙂 Czy mi się podobało? Zawsze mi się w górach podoba – taki ze mnie człowiek – do szczęścia niewiele mi potrzeba.
A głowę najlepiej się resetuje na takich aktywnych wyjazdach 🙂
A czy Wam się podobało? 😉
Do zobaczenia na szlaku 😉
Niezmiennie przepiękne ujęcia..wyjątkowe foty 🙂
Brawo Karpiu 🙂
Dziękuję Kasia za miłe słowa 😀